Informacje dot. sytuacji na pograniczu czesko-polskim

CZECHY. Nowe rozporządzenie w sprawie emisji spowoduje, że transport towarów, biletów i rękodzieła będzie droższy. Dotknie nawet 700 tys. miejsc pracy, tanie pojazdy znikną z rynku.

 Źródło: https://www.komora.cz/press_release/novy-emisni-predpis-zdrazi-prepravu-zbozi-jizdenky-i-remeslne-prace-ovlivni-az-700-tisic-pracovnich-mist-levna-vozidla-zmizi-z-trhu/?ct=t%2820230428_Newsletter+Hospod%C3%A1%C5%99sk%C3%A9+komory%29&mc_cid=52c01c6b04&mc_eid=77c73ef034

Praga HK RC 24.04.2023

 Nowe rozporządzenie w sprawie emisji Euro 7 zagrozi nie tylko przyszłości producentów samochodów i ich dostawców. Znacząco wpłynie to nawet na 15% gospodarki, podczas gdy może obniżyć wydajność czeskiej gospodarki o 2-3%. Zmiany dotkną nawet 700 000 pracowników i osób prowadzących działalność na własny rachunek, z których wielu będzie musiało przejść przekwalifikowanie lub przeorientować swoją działalność. Niedostępność tanich samochodów dostawczych i ciężarowych może jednorazowo podnieść ceny w handlu i usługach o ponad 5%.

 Zwracają na to uwagę organizacje przedsiębiorców i pracodawców, które podpisały deklarację, w której poparły starania czeskiego rządu o dostosowanie proponowanych warunków. Domagają się też, aby czescy eurodeputowani wynegocjowali odroczenie wejścia w życie standardu, który w obecnej formie nie daje firmom samochodowym wystarczająco dużo czasu na zaplanowanie rozwoju nowych pojazdów, zainstalowanie odpowiednich technologii, kontraktowanie dostawców i przekwalifikowanie pracowników, co wymaga co najmniej okresu 5 lat.

 „W naszej ocenie nowe przepisy w branży motoryzacyjnej miałyby znacznie szerszy negatywny wpływ na branżę i usługi. Zwłaszcza tam, gdzie używane są samochody dostawcze. Przykładem jest dostawa towarów do sieci detalicznej, dostawa paczek, dostawa żywności, naprawy, prace budowlane i inne prace rzemieślnicze” – powiedział Vladimír Dlouhý, prezydent Izby Gospodarczej.

Według wyliczeń Izby Gospodarczej nowa norma emisji spalin, jeśli zostanie przyjęta w obecnej formie, może obniżyć PKB o 2-3 proc., wpłynąć na 500 tys. miejsc pracy w przemyśle motoryzacyjnym, w tym w sektorach zaopatrzenia oraz działalność kolejnych 200 tys. osób w usługach.

W Czechach 30% sprzedawanych pojazdów należy do kategorii małych, przystępnych cenowo samochodów. Przestałoby to być produkowane w wyniku obecnej propozycji Euro 7, ponieważ nie byłoby to już ekonomicznie opłacalne ze względu na wymagania technologiczne.

W dłuższej perspektywie doprowadziłoby to do znacznego pogorszenia dostępności mobilności indywidualnej.

„Nowe dostawy stałyby się niedostępne dla wielu małych firm. Korzystaliby więc ze starych, mniej ekologicznych samochodów. Jednak ze względu na presję konsumentów wielu będzie zmuszonych do przejścia na ekologię. Będą więc zmuszeni do zakupu ciężarówek Euro 7 lub elektrycznych samochodów dostawczych. Odbije się to na cenach, a mniej ekologiczni przedsiębiorcy stracą na konkurencyjności” – dodaje Zdeněk Zajíček, wiceprezes Izby Gospodarczej, który zainicjował powstanie deklaracji. Jednocześnie zwraca uwagę, że przepisy wykonawcze będą kluczowe dla producentów samochodów.

W rezultacie euro 7 spowoduje wzrost cen towarów i usług dla wszystkich klientów oraz stanie się bodźcem proinflacyjnym, co może spowodować, że inflacja stanie się długofalowym problemem czeskiej gospodarki.

Średni wiek floty samochodowej osiągnął już 15,73 lat, a łączny wiek wszystkich pojazdów samochodowych wynosi 18,73 lat. To plasuje Czechy w gronie krajów UE o najstarszej flocie samochodowej. „Propozycja w obecnym kształcie jeszcze bardziej pogłębi ten problem, gdyż w sposób odwrotny do zamierzonego doprowadzi do zwiększenia importu pojazdów używanych i wydłużenia czasu eksploatacji pojazdów ze starszą datą produkcji” – potwierdził dyrektor wykonawczy Stowarzyszenie Przemysłu Samochodowego Zdeněk Petzl.

Jego zdaniem, fakt, że norma wprowadza zupełnie nowe wymagania nie tylko dla pojazdów z silnikami spalinowymi, ale także dla pojazdów z napędem elektrycznym, potęguje problemy. A to za sprawą pokładowego monitoringu emisji w czasie rzeczywistym, czasu pracy baterii czy pomiaru emisji z hamulców i zużycia opon. Spełnienie tych wymagań będzie wymagało zainstalowania szeregu nieistniejących dziś dodatkowych technologii, co spowoduje dalszy wzrost kosztów wytworzenia pojazdu, a co za tym idzie także jego ceny.

„Firmy samochodowe od lat ciężko pracują nad rozwojem samochodów z napędami alternatywnymi i inwestują w to ogromne środki. Spełnienie wymogów Euro 7 nie przyniesie wielkich korzyści środowisku i będzie kosztować dziesiątki miliardów euro, których firmom samochodowym zabraknie właśnie na przejście na czystą mobilność. Poza krótkim terminem realizacji nie zgadzamy się więc również z wymaganiami dotyczącymi pokładowego monitoringu OBM czy proponowanymi warunkami badań RDE” – powiedział Radek Špicar, wiceprezes Związku Branżowego. Konfederacja Pracodawców i Związki Przedsiębiorców zajęły to samo stanowisko.

Jednocześnie przedstawiciele branży deklarują, że wspierają działania na rzecz poprawy stanu środowiska i powietrza, czego przykładem może być rosnąca oferta pojazdów bezemisyjnych. Propozycję Komisji Europejskiej nazywają jednak nierealistyczną.

Na przykład w przypadku samochodów ciężarowych i autobusów zaostrzenie limitów emisji jest technicznie prawie niemożliwe, ponieważ niektóre proponowane limity są na granicy wymierności przy użyciu istniejącej technologii pomiarowej. Będzie to miało negatywny wpływ na komunikację miejską. Logicznie rzecz biorąc, nowe przepisy doprowadziłyby do wzrostu cen biletów autobusowych.

Minister transportu Marcin Kupka próbuje złagodzić przepisy normy. Wezwał ministrów transportu do Strasburga, gdzie swoje zastrzeżenia oprócz Czech zgłosiły także Niemcy, Włochy, Polska, Rumunia, Węgry, Słowacja i Portugalia.

Zaznacza też, że zatwierdzenie normy Euro 7 w obecnym kształcie poprawi pozycję północnoamerykańskich i chińskich producentów pojazdów zelektryfikowanych. Lokalne władze i polityka zapewniają im lepsze warunki do produkcji, co pozwala im oferować bardziej konkurencyjne ceny.

„Konieczne jest znalezienie równowagi między dążeniem do ograniczenia wpływu transportu na środowisko z jednej strony, a potrzebą utrzymania konkurencyjności europejskiego przemysłu motoryzacyjnego z drugiej strony. Jak dotąd Euro 7 przynosi tylko niewielkie korzyści dla środowiska, ale duże problemy dla czeskiego i całego europejskiego rynku samochodowego. Nie pozwolimy na to” – potwierdził minister transportu Martin Kupka.

Najbardziej krytycznym punktem całej propozycji jest data wejścia w życie. Zdaniem przedstawicieli czeskiego przemysłu nie daje to wystarczającej ilości czasu na rozwój i dostosowanie produkcji, co spowodowałoby przerwy w produkcji w wielu zakładach lub w niektórych przypadkach ich całkowite zatrzymanie. Dlatego też liczą na czeskich eurodeputowanych, którzy chcieliby pomóc rządowi w negocjacjach dotyczących odroczenia wejścia w życie i egzekwowania racjonalnej i wykonalnej modyfikacji normy legislacyjnej Euro 7.

„Propozycja Euro 7 w formie zaproponowanej przez Komisję Europejską jest nie do przyjęcia i jako sprawozdawca normy w Parlamencie Europejskim będę dążył do jej gruntownej rewizji. Nie może zagrażać produkcji samochodów w naszym kraju ani ograniczać indywidualnej mobilności ludzi. Branży trzeba dać czas na przygotowanie się do zmian” – podsumowuje eurodeputowany Alexandr Vondra.

Copyright © 2023 Sudecka Izba Przemysłowo Handlowa w Swidnicy

Design by Graff